Katastrofa polskiego Tu-154 w Smoleńsku
"Katastrofa polskiego Tu-154 w Smoleńsku (również katastrofa smoleńska[3] oraz tragedia smoleńska[4][5]) – katastrofa lotnicza polskiego samolotu wojskowego, do której doszło w Smoleńsku w sobotę, 10 kwietnia 2010 o godz. 8:41 czasu środkowoeuropejskiego letniego (CEST) (10:41 czasu moskiewskiego letniego)[6][7]. Zginęło w niej 96 osób, wśród nich: prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące, stanowiący delegację polską na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a także załoga samolotu."
W katastrofie zginął m.in. brat Jarosława Kaczyńskiego, Lech. Brat - bliźniak, to coś więcej niż rodzeństwo. I kto był winny katastrofy?
Społeczeństwo, jak to ludzie, szybko się otrząsnęło i cieszyło życiem. W tym okresie w wyścigach Formuły 1 występował z sukcesami, skromnymi, ale jednak - Robert Kubica. Dla Jarosława Kaczyńskiego fakt, radości społecznej z występów Roberta Kubicy w wyścigach stał się nie do zniesienia. I... wypadek! Wypadek, w którym młody kierowca F1 omal nie ginie przy relatywnie niewielkiej prędkości na krótkim odcinku drogi. Wypadek w Rondo di Andorra. Ten jeden rajd.
Niektórzy mają taką osobowość, muszą kogoś unieszczęśliwić, kiedy sami są w nieszczęściu.
A ostatni przypadek Ivi Lopeza? Kontuzja Ivi Lopeza, jakiej się nabawił w sparingu, również wchodzi do rysu charakterologicznego... psychopaty. Kibice Rakowa Częstochowa mają powody do zmartwień, no i sam poszkodowany, Ivi Lopez. Sparing, a tu walka na śmierć i życie!
A może Jarosław Kaczyński wcale nie potrzebował rodzinnej tragedii żeby się tak zachowywać?
Dla psychopaty każdy powód jest dobry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz