Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania.
SCIENTIFIC AMERICAN, polska edycja
ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023
INNOWACJE ZDROWIE ŚRODOWISKOWE
Grzyb niszczy płuca
Gorączka z Doliny Kalifornijskiej uderza głównie w osoby pracujące w rolnictwie ASHLI BLOW
Rolnicy z Doliny Kalifornijskiej wiedzą, że kiedy po ulewnym deszczu pojawia się mgła, która osiada na ziemi, część z nich zachoruje. W ciągu kilku tygodni od pojawienia się gęstej mgły wielu pracowników rolnych zaczyna odczuwać zmęczenie, któremu czasami towarzyszą bóle głowy i gorączka. Za każdym razem ci, u których do tej pory nie pojawiły się żadne objawy, zastanawiają się, czy nadeszła ich kolej. Kalifornijscy robotnicy rolni przywykli już do tej dolegliwości, ale kiedy 25 lat temu Rosalinda Gullien przyjechała do Doliny ze stanu Waszyngton, po raz pierwszy spotkała się z takim zjawiskiem. Patrzyła bezradnie, jak ludzie pracujący na polach kaszlą i z trudem oddychają.
Właśnie wtedy Gullien, pracownica sezonowa i działaczka na rzecz sprawiedliwości zdrowotnej, usłyszała termin "gorączka z Doliny". Choroba jest wywoływana przez grzyby z rodzaju Coccidioides, które najlepiej czują się podczas wilgotnych wiosen i suchych okresów letnich - taka pogoda panuje często w południowej części Doliny Kalifornijskiej, od której schorzenie wzięło nazwę. Gullien nigdy nie spotkała się z tym patogenem w swoim rodzinnym stanie, jednak coraz cieplejsze lata i coraz suchsza gleba sprzyjają ekspansji grzyba. Nikt nie wie na sto procent, czy grzyb dzięki wiatrowi przesuwa granicę swojego zasięgu, czy też był od początku obecny na północy, ale do tej pory pozostawał mało aktywny.
Podczas gdy naukowcy prowadzący badania na zachodzie USA w kolejnych miejscach natykają się na nowe przyczółki Coccidioides, służby zdrowotne wielu stanów w ogóle nie gromadzą i nie przekazują informacji na ten temat. Ograniczone z tego powodu dane epidemiologiczne wskazują, że symptomy pojawiają się u około 40% zainfekowanych ludzi, a wśród najbardziej zagrożonych chorobą są osoby pochodzenia latynoskiego i azjatyckiego oraz rdzenni Amerykanie. Chorują oni 2-4 razy częściej niż osoby białe. To podwyższone ryzyko należy przypisać przede wszystkim częstszej i dłuższej pracy na roli, pracy wykonywanej nierzadko w pyle i kurzu. Do końca nie wykluczono jednak uwarunkowań genetycznych. Wiele takich osób nie ma dostępu do opieki medycznej, a część w ogóle nie szuka takiej pomocy z obawy, że zostaną zwolnione z pracy, a nawet deportowane. W rezultacie kokcydioidomikoza - taka jest oficjalna medyczna nazwa choroby - jest słabo rozpoznana i diagnozowana, a badania na jej temat, w tym nad metodami leczenia, są mocno niedofinansowane. Mimo ograniczonej wiedzy o tym schorzeniu, nie ma wątpliwości, że uderza ono głównie w przedstawicieli najbardziej wrażliwych populacji.
Koniec ćwiczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz