wtorek, 30 stycznia 2024

O swojej sytuacji

Moja sytuacja się nie zmieniła. Nie śpię od drugiej w nocy. Nękają mnie homoseksualistami. Żenada.

Ćwiczenia: "Scientific American" i "nature" - Zdrowie środowiskowe: Jadowity kryzys we fragmencie.

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania.

POLSKA EDYCJA

SCIENTIFIC AMERICAN

ŚWIAT NAUKI, styczeń 2024

INNOWACJE ZDROWIE ŚRODOWISKOWE

Jadowity kryzys

Ukąszenia jadowitych węży zabijają więcej ludzi niż większość zaniedbywanych chorób tropikalnych CASSANDRA WILLYARD

Wewnątrz dwupiętrowego ceglanego budynku, niedaleko od storczyków i iguan ogrodu botanicznego w Medellin w Kolumbii, zoolog Jorge Asprilla demonstruje mi, jak pozyskać jad od węża. Metalowym hakiem na długiej rączce chwyta półtorametrowego przedstawiciela wielkiego rodu grzechotników. Teraz musi wprawnym ruchem złapać głowę węża i nie zostać przy tym ukąszonym - umiejętność tę doskonalił przez ponad 25 lat na tuzinach gatunków jadowitych węży. [...]

  W Kolumbii co roku zostaje ukąszonych przez węże około 5 tys. osób; średnio 20-40 spośród nich umiera w wyniku powikłań. I choć Kolumbia produkuje i rozprowadza antyoksydanty, które są antidotum na jad węży, około 20% osób, które powinny dostać taki preparat, go nie otrzymuje. Na świecie notuje się co roku około 2,7 mln ukąszeń przez węże. W grupie ukąszonych nawet 400 tys. zostaje inwalidami do końca życia, a według szacunków od 81 tys. do 138 tys. umiera. Organizacje ochrony zdrowia zwracają znacznie mniejszą uwagę na jadowite ukąszenia niż na większość tropikalnych infekcji wirusowych i bakteryjnych. Tymczasem należą one do najbardziej śmiertelnych wśród zaniedbywanych chorób tropikalnych.

Koniec ćwiczeń.

poniedziałek, 29 stycznia 2024

Wrocław: Pola irygacyjne jako rezerwat czyli nietrafiony pomysł

 Władze Wrocławia zamienią pola irygacyjne w rezerwat. Za jakiś czas.

Pola irygacyjne na Osobowicach - Wroclaw



Uważam, że to kiepski pomysł. Ja bym wiercił w poszukiwaniu surowców. Terenów chronionych może być mnóstwo a surowców. 

Czy mieszkańcy Wrocławia wiedzą jakie zasoby surowców kryje ziemia pod miastem?
A geotermia?

Przydałoby się przeprowadzić tak głębokie wiercenie jak tylko się da.

sobota, 27 stycznia 2024

O swojej sytuacji

Moja sytuacja się nie zmieniła. Policja traktuje mnie jak królika doświadczalnego. Dręczą mnie na różne sposoby. W mieszkaniu leży niedziałający smartfon, który jest policyjnym "trofeum". 

Wrocław: odbudowa kładki i mój pomysł na uratowanie tej wątpliwej inwestycji czyli Torii

Wrocław posiada to czego większość miast nie posiada czyli Fosę Miejską, którą uratowali wykształceni przesiedleńcy ze Lwowa, nota bene, po drugiej wojnie światowej. A zatem również przeprawy mostowe. Jedną z takich przepraw mostowych zniszczył konar wielowiekowego platana. 



Władze miasta ochoczo zabrały się do odbudowy kładki nie mającej właściwie żadnego znaczenia. 

Odbudowa kładki św. Antoniego - Wrocław - ZDiUM




Ale jest w pobliżu Urząd Stanu Cywilnego 
(

Urząd Stanu Cywilnego - Wrocław - Fotopolska.eu

), który nadaje sens tej odbudowie. Do tego można dodać element nie mający kulturowego znaczenia, ale będący pomostem - kulturowym czyli Torii
Wszak jest we Wrocławiu Ogród Japoński. Torii stanęłaby od strony USC. 


piątek, 26 stycznia 2024

Ćwiczenia: "Scientific American" i " nature" - zdrowie środowiskowe: Grzyb niszczy płuca we fragmencie.

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania.

SCIENTIFIC AMERICAN, polska edycja

ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023

INNOWACJE ZDROWIE ŚRODOWISKOWE

Grzyb niszczy płuca

Gorączka z Doliny Kalifornijskiej uderza głównie w osoby pracujące w rolnictwie ASHLI BLOW



Rolnicy z Doliny Kalifornijskiej wiedzą, że kiedy po ulewnym deszczu pojawia się mgła, która osiada na ziemi, część z nich zachoruje. W ciągu kilku tygodni od pojawienia się gęstej mgły wielu pracowników rolnych zaczyna odczuwać zmęczenie, któremu czasami towarzyszą bóle głowy i gorączka. Za każdym razem ci, u których do tej pory nie pojawiły się żadne objawy, zastanawiają się, czy nadeszła ich kolej. Kalifornijscy robotnicy rolni przywykli już do tej dolegliwości, ale kiedy 25 lat temu Rosalinda Gullien przyjechała do Doliny ze stanu Waszyngton, po raz pierwszy spotkała się z takim zjawiskiem. Patrzyła bezradnie, jak ludzie pracujący na polach kaszlą i z trudem oddychają.

  Właśnie wtedy Gullien, pracownica sezonowa i działaczka na rzecz sprawiedliwości zdrowotnej, usłyszała termin "gorączka z Doliny". Choroba jest wywoływana przez grzyby z rodzaju Coccidioides, które najlepiej czują się podczas wilgotnych wiosen i suchych okresów letnich - taka pogoda panuje często w południowej części Doliny Kalifornijskiej, od której schorzenie wzięło nazwę. Gullien nigdy nie spotkała się z tym patogenem w swoim rodzinnym stanie, jednak coraz cieplejsze lata i coraz suchsza gleba sprzyjają ekspansji grzyba. Nikt nie wie na sto procent, czy grzyb dzięki wiatrowi przesuwa granicę swojego zasięgu, czy też był od początku obecny na północy, ale do tej pory pozostawał mało aktywny.

  Podczas gdy naukowcy prowadzący badania na zachodzie USA w kolejnych miejscach natykają się na nowe przyczółki Coccidioides, służby zdrowotne wielu stanów w ogóle nie gromadzą i nie przekazują informacji na ten temat. Ograniczone z tego powodu dane epidemiologiczne wskazują, że symptomy pojawiają się u około 40% zainfekowanych ludzi, a wśród najbardziej zagrożonych chorobą są osoby pochodzenia latynoskiego i azjatyckiego oraz rdzenni Amerykanie. Chorują oni 2-4 razy częściej niż osoby białe. To podwyższone ryzyko należy przypisać przede wszystkim częstszej i dłuższej pracy na roli, pracy wykonywanej nierzadko w pyle i kurzu. Do końca nie wykluczono jednak uwarunkowań genetycznych. Wiele takich osób nie ma dostępu do opieki medycznej, a część w ogóle nie szuka takiej pomocy z obawy, że zostaną zwolnione z pracy, a nawet deportowane. W rezultacie kokcydioidomikoza - taka jest oficjalna medyczna nazwa choroby - jest słabo rozpoznana i diagnozowana, a badania na jej temat, w tym nad metodami leczenia, są mocno niedofinansowane. Mimo ograniczonej wiedzy o tym schorzeniu, nie ma wątpliwości, że uderza ono głównie w przedstawicieli najbardziej wrażliwych populacji.

Koniec ćwiczeń.

czwartek, 25 stycznia 2024

Ćwiczenia: "Scientific American" i "nature": Walka o oddech we fragmencie.

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania. 

SCIENTIFIC AMERICAN, edycja polska

ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023

INNOWACJE ZDROWIE ŚRODOWISKOWE

Walka o oddech

Najgorsza jakość powietrza jest tam, gdzie żyją społeczności najmniej odporne na zagrożenia, a jej poprawa przyczyniłaby się do zniwelowania globalnych różnic w zakresie zdrowia

JYOTI MADHUSOODANAN

Dolores Perales miała osiem lat, gdy po raz pierwszy poczuła, że za chwilę umrze. Niektóre szczegóły zatarły się w jej wspomnieniach. Pamięta, że był początek kwietnia, start sezonu softballowego, i wydaje się jej, że znajdowała się przed swoim domem. Natomiast świetnie pamięta to, że nie mogła zaczerpnąć powietrza. Pamięta też ucisk w klatce piersiowej, narastającą panikę oraz matkę pędzącą z nią do lekarza, który zdiagnozował astmę. "Od tej chwili zawsze miałam ze sobą inhalator - mówi. - Jeden z moich młodszych braci też chorował na astmę, tak samo jak mój kuzyn mieszkający po drugiej stronie. Miało ją wiele dzieci z mojej klasy w podstawówce" - mówi Perales. "Gdy byłam dzieckiem, wydawało mi się, że to normalne".

  Równie normalna dla Perales była panorama Detroit zasnutego dymem z rafinerii ropy naftowej Marathon. (od blogera, współczesna Detroit Refinery). Codziennością był także most Ambassador Bridge  łączący USA i Kanadę, zawsze zapchany ciężarówkami, z których ulatywały wielkie kłęby spalin dieslowskich. Dopiero w szkole średniej, gdy zaczęła więcej podróżować ze swoim zespołem softballowym, odkryła, że nie wszędzie powietrze jest pełne toksycznych zanieczyszczeń. Zaledwie pół godziny jazdy samochodem od swojego domu natknęła się na ciche uliczki obsadzone wysokimi drzewami. Ale jeszcze bardziej niż niż obecność zieleni zdumiało ją tamto powietrze. "Było jakieś inne - mówi. - Gdy nabierało się go do płuc, nie czuło się żadnej woni."

  Dekadę po pierwszym ataku astmy Perales zaczęła studia na University of Michigan, gdzie powietrze było tak czyste, że coraz rzadziej sięgała po swój inhalator, aż w końcu przestała go nosić. Podczas uniwersyteckiego kursu sprawiedliwości środowiskowej dowiedziała się, że zanieczyszczenia, które były przyczyną jej choroby, są wynikiem dyskryminacyjnych decyzji - rafinerię i most zbudowano w tym miejscu, ponieważ dekadę wcześniej jej społeczność została uznana za gorszą od mieszkańców osiedli podmiejskich. Nie miała siły politycznej, aby się temu przeciwstawić. Zanieczyszczone powietrze, którym oddychali mieszkańcy jej dzielnicy, było konsekwencją dyskryminującej praktyki określonej jako redlining.

koniec ćwiczeń.

Od blogera"

Naginanie faktów. Wszędzie żyją ludzie w lepszych i gorszych miejscach. Ciekawe ilu ludzi było zadowolonych z pracy w rafinerii i bliskości mostu?

O swojej sytuacji - bez zmian

 Dręczą mnie jak dręczyli. W nocy torturowali mnie skurczami łydek. Spałem kilka godzin. Nękają mnie różnymi osobami. Żenada.

środa, 24 stycznia 2024

Ćwiczenia: "Scientific American" i "Nature" Innowacje środowiskowe ciąg dalszy czyli fragment wywiadu z Robertem D. Bullardem.

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania.

SCIENTIFIC AMERICAN, edycja polska

ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023

INNOWACJE ZDROWIE ŚRODOWISKOWE

Twarde dane,

trudna prawda

Autor idei sprawiedliwości środowiskowej opowiada o ruchu, który zainicjował YESSENIA FUNES

Znacznie wyższa częstość nowotworów i astmy wśród czarnych mieszkańców USA ma w sposób oczywisty związek ze środowiskiem, w którym ci ludzie żyją, pracują i odpoczywają. Jednak zanim Robert D. Bullard w latach 70. nie zaczął zbierać danych na ten temat, nikt w pełni nie rozumiał, w jaki sposób otoczenie człowieka wpływa na jego zdrowie. I nikt, nawet Bullard, nie zdawał sobie sprawy ze skali segregacji rasowej. 

  Bullard był pierwszym naukowcem prowadzącym systematyczne badania naukowe na temat związków pomiędzy rasą i ryzykiem narażenia na bliski kontakt z toksycznymi zanieczyszczeniami. Dane zbierał na potrzeby procesu sądowego, który odbył się w 1979 roku. "Było to, zanim pojawiły się geograficzne systemy informacji, laptopy, iPady, iPhony i Google - mówi. - To były czasy, gdy badania robiono młotkiem i dłutem."

  W 2021 roku Texas Suthern University w Houston otworzył ośrodek Robert D. Bullard Center for Environmental and Climate Justice, gdzie Bullard jest dyrektorem wykonawczym. Napisał 18 książek poświęconych sprawiedliwości środowiskowej, a jego badania dały początek ruchowi społecznemu. Idea, że każdy ma prawo do życia w czystym i zdrowym środowisku,  niezależnie od koloru skóry i rasy, została podchwycona przez aktywistów z całego świata i dziś znacząco wpływa na przebieg miedzynarodowych negocjacji dotyczących ochrony klimatu. Rozmawialiśmy z Bullardem zarówno na temat jego pracy, jak i jej odbioru w USA i na świecie. 

Poniżej fragment zredagowanej rozmowy

Pana wczesne prace dały początek nowemu polu badawczemu. Jakby go Pan opisał?

Swoją pracę określam jako "socjologię na pełnych obrotach". Gdy zaczynałem, starałem się pójść w slady pewnego czarnego socjologa. To był W.E.B. DuBois, który pokazał, jak można być równocześnie nauczycielem, wykładowcą akademickim, badaczem, autorem, krytykiem społecznym i aktywistą. Pomagał on w powstaniu NAACP [W 1909] - największej i najstarszej w USA organizacji obrony praw obywatelskich - i zarazem inicjował jedne z pierwszych dużych badań eksperymentalnych w socjologii.

W swojej pierwszej publikacji naukowej z 1979 roku za pomocą twardych danych opisał Pan rasizm środowiskowy. Skąd wziął się pomysł na tę pracę?

Badanie zostało wykonane na potrzeby procesu Bean v. Suthern Waste Mangement Corporation. Po raz pierwszy w USA rasizm środowiskowy trafił do sądu jako przejaw łamania praw obywatelskich. Adwokatem była Linda McKeenan Bullard, moja ówczesna żona, która potrzebowała konkretnych danych wspierających tezę, że lokalizowanie wysypisk śmieci w konkretnych miejscach jest formą dyskryminacji. To konkretne osiedle było zamieszkiwane przez klasę średnią, znajdowało się pod miastem i kompletnie nie nadawało się na to, by tu akurat ulokować wysypisko. Głównymi mieszkańcami były osoby o czarnym kolorze skóry.

  Moja praca polegała na zaprojektowaniu badań, zebraniu danych i pokazaniu map z naniesionymi na nich konkretnymi lokalizacjami wysypisk i spalarni śmieci w Houston w latach 1920-1979. Stwierdziliśmy, że wszystkie pięć wysypisk miejskich oraz trzy z czterech prywatnych powstało w dzielnicach zamieszkałymi głównie przez czarną ludność. Sześć z ośmiu spalarni śmieci również ulokowano w czarnych dzielnicach. Choć osoby czarne stanowiły wówczas 25% mieszkańców Houston, aż 82% śmieci lądowało w czarnych osiedlach i dzielnicach.

  Przegraliśmy w sądzie, ponieważ nie mogliśmy dowieść, że były to działania intencjonalne. Okazało się, że łatwiej wykazać w sposób naukowy, że ta prawidłowość nie jest przypadkowa, ale stanowi formę dyskryminacji, niż dowieść tego w sądzie.

Koniec ćwiczeń.

wtorek, 23 stycznia 2024

Ćwiczenia: "Scientific American" i "nature": raport specjalny - zdrowie środowiskowe. Wstępniak redakcyjny.

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania.

SCIENTIFIC AMERICAN, edycja polska

ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023

RAPORT SPECJALNY SCIENTIFIC AMERICAN I NATURE

INNOWACJE

ZDROWIE 

ŚRODOWISKOWE

OPRACOWANE PRZY WSPARCIU FIRMY TAKEDA PHARMACEUTICALS

Geografia

niesprawiedliwości

Powietrze, którym oddychamy, woda, którą pijemy, temperatura powietrza - wszystko to zależy od miejsca, gdzie żyjemy, a każdy z tych czynników ma wpływ na nasze zdrowie. Wiele badań przeprowadzonych w ostatnich dekadach pokazało, że środowisko naturalne ma olbrzymi wpływ na nasz komfort życia, a ci, którzy żyją w najzdrowszym środowisku, należą zwykle do grup uprzywilejowanych. I odwrotnie - ci, którzy w życiu codziennym konfrontują się z zagrożeniami środowiskowymi, mają niewiele do powiedzenia. 

  Robert D. Bullard uznawany za ojca idei sprawiedliwości środowiskowej był jedną z pierwszych osób, które w sposób systematyczny dokumentowały zależność pomiędzy rasą a wystawieniem na kontakt z zanieczyszczonym środowiskiem. Jego prace w sposób jednoznaczny pokazały, że w wyniku takich praktyk jak redlining czarne społeczności lokalne znacznie częściej zamieszkiwały tereny, gdzie powietrze i woda były zanieczyszczone, niż społeczności białe w tej samej okolicy. W wyniku tych historycznych obciążeń osoby czarne żyją w dzielnicach, gdzie temperatura powietrza znacznie przewyższa średnią w mieście. Jedną z konsekwencji mieszkania na takiej miejskiej wyspie ciepła jest to, że cierpiący na choroby układu krążenia lub oddechowego stale przebywają w warunkach, które jeszcze pogarszają ich stan zdrowia.

  Na całym świecie ludzie, którzy oddychają zanieczyszczonym powietrzem, należą do najbiedniejszych i najsłabszych politycznie grup społecznych. Ta prawidłowość ujawnia się na każdym poziomie - od małych miasteczek po wielkie kraje. Bogate narody wiedzą już, że zredukowanie ilości zanieczyszczeń atmosferycznych ratuje życie wielu osób, a niektóre biedne kraje pokazują, że czysta energia może dać silny impuls do rozwoju gospodarczego.

  Ukąszenie prze jadowitego węża jest jednym z najbardziej śmiertelnych i zarazem ignorowanych zagrożeń zdrowotnych w tropikach. Jak wiele innych dolegliwości dotyka ono głównie osoby biedne, które z braku środków ochrony są najbardziej narażone ukąszenie i zarazem nie mają dostępu do dobrej opieki zdrowotnej. Nowe terapie mogłyby uratować wielu ludziom życie lub uchronić ich od kalectwa.

  Kryzys klimatyczny zmienia się i częstość występowania wielu chorób. Kokcydioidomikoza  rozprzestrzenia się na nowe tereny, a najbardziej narażeni na tę infekcję grzybiczą są ci, którzy pracują na budowach i polach uprawnych. Choroba znacznie częściej dotyka osoby pochodzenia latynoskiego i azjatyckiego oraz rdzennych Amerykanów, ponieważ prawdopodobieństwo zetknięcia się z nią jest w ich przypadku wyższe niż osób białych. Również przebieg infekcji jes tu nich cięższy.

  Rozwiązania istnieją, ale wymagają zrozumienia sytuacji i świeżego spojrzenia. Naukowcy wymyślają zdrowsze budynki, projektują testy kliniczne z udziałem społeczności lokalnych, monitorują stan powietrza i wody, aby ludzie znali stan środowiska i mogli sami się chronić. Inicjują działania społeczne, których celem jest świat bardziej przyjazny i sprawiedliwy.

LAUREN GRAVITZ, redaktor raportu.

Koniec ćwiczeń.

Jeszcze raz o CPK w kontekście wierceń i mieszkalnictwa

 Osobie, która podjęła decyzję o rozpoczęciu tak dużej i drogiej inwestycji jak CPK, bez wcześniejszych wierceń geologicznych, należałoby postawić zarzut - niegospodarności.

Sama budowa pochłonie środki finansowe, materiałowe, energetyczne i ludzkie - wszelkiego rodzaju fachowcy. 

A wiadomo jakie są potrzeby mieszkaniowe. 

Z tych też powodów należy zlikwidować CPK, rozpocząć wiercenia geologiczne, a później podjąć decyzję co dalej. Lasy państwowe mogą przejąć teren.

O sobie

 Dręczą mnie teraz bólem gardła. Jestem w bibliotece. W tramwaju urządzili mi pozbawianie przytomności. Dwa razy wybierałem sie do biblioteki. 

teraz o 12.42 zaczęła mnie boleć głowa.

poniedziałek, 22 stycznia 2024

 Ćwiczenia: "Scientific American" Ksenotransplantacja we fragmencie.

 Ćwiczenia w przepisywania, wklepywania i zapamiętywania. Skończyłem 61 lat i są to dobre ćwiczenia dla zachowani sprawności umysłowej.

SCIENTIFIC AMERICAN, edycja polska

ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023

MEDYCYNA

Dar życia

Postępy w technice transplantacyjnej ratują życie. Jednak nadal bardzo brakuje narządów, dlatego lekarze próbują pozyskiwać je od innych gatunków

               Tanya Lewis

Tanya Lewis jest starszą redaktorką "Scientific American"; zajmuje się zdrowiem i medycyną.


ROBERT MONTGOMERY SZEDŁ OSTROŻNIE SZPITALNYM KORYTARZEM, niosąc misę ze stali nierdzewnej, w której na podłożu z lodu leżała żywa ludzka nerka. Kilka minut wcześniej narząd ten był częścią ciała jednego człowieka, a teraz miał zostać wszczepiony do organizmu drugiego, aby ratować jego życie.


Działo się to wiosną tego roku, w pewien poniedziałek o godzinie 11 rano. Towarzyszyłam doktorowi Montgomeryemu, specjaliście transplantologii w zakresie jamy brzusznej i dyrektorowi NYU Langone Transplant Institute, kiedy wchodził na salę operacyjną. Tam 49-letni John Primavera czekał na cenną nerkę. Zapiszczały monitory. W głośnikach zabrzmiała Shakira. Doktor Montgomery, który przeprowadził już tysiące transplantacji, podszedł do stołu operacyjnego i delikatnie opuścił nerkę do brzucha Primavery. Nerka, która ofiarował bliski przyjaciel operowanego, Thomas Kenny, była blada, a kształtem i rozmiarem przypominała mango. Montgomery skinięciem głowy przywołał mnie do stołu. Patrzyłam, jak zdejmuje zaciski z tętnicy, którą właśnie przyszył do wszczepianego narządu. Nerka zaróżowiła się od krwi i zaczęła tętnić życiem. 

[...]

  Nie każdy ma tyle szczęścia, ile Primavera. W Stanach Zjednoczonych na liście oczekujących na przeszczep narządów jest teraz ponad 100 tys. osób. Większość z nich czeka na nerki. Codziennie umiera 17 osób czekających na transplantację. Spośród dostępnych narządów wykorzystywany jest tylko niewielki ułamek. Wynika to z trudności logistycznych i medycznych oraz z kontrowersyjnego systemu dystrybucji. Transplantacja jest poza zasięgiem dla zdecydowanie zbyt dużej liczby osób, szczególnie ras innych niż biała i mających niskie dochody. Wiele z nich nigdy nie trafi nawet na listę oczekujących.

  Dzięki postępom w leczeniu chorób zakaźnych, takich jak HIV, można teraz wykorzystywać narządy, które kiedyś nie kwalifikowały się do przeszczepienia. Dodatkowo rozwój techniki pozwala przez czas dłuższy utrzymać narządy przy życiu poza organizmem do czasu przeszczepienia, a nawet poprawić ich jakość. Mimo to zapotrzebowanie nadal zdecydowanie przewyższa dostępność.

  Niezmiennie tragiczna sytuacja osób, które umierają oczekują na przeszczep, sprawiła, że Montgomery i kilkoro innych naukowców rozpoczęło odważne eksperymenty przeszczepiać ludziom narządy pochodzące od innych gatunków, szczególnie od genetycznie modyfikowanych świń. W ciągu minionych dwóch lat poczynili istotne postępy w dokonywaniu takich zabiegów, określanych mianem ksenotransplantacji. Termin ten pochodzi od greckiego słowa xenos, które oznacza "obcy". W badaniach przeprowadzonych w tym roku świńskie nerki funkcjonowały w ciele człowieka przez nawet dwa miesiące bez utraty swoich funkcji. Naukowcy opracowali sposoby na genetyczne ulepszenie tych narządów, dzięki czemu są one bardziej kompatybilne z ludzkimi organizmem, co zmniejsza ryzyko niekorzystnych reakcji lub nawet odrzucenia przez układ odpornościowy człowieka.

Koniec ćwiczeń, ale nie artykułu.

sobota, 20 stycznia 2024

Ćwiczenia: "Scientific American" Debbie G. Senesky Kosmiczna produkcja we fragmencie ciąg dalszy

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania. Skończyłem 61 lat i jest to dla mnie bardzo dobre ćwiczenie na zachowanie jako takiej sprawności umysłowej i przy okazji poszerzenie wiedzy.

SCIENTIFIC AMERICAN, edycja polska

ŚWIAT NAUKI, grudzień 2023

KOSMICZNA PRODUKCJA

Materiały wytwarzane w przestrzeni kosmicznej są mocniejsze i wytrzymalsze niż fabrykowane na Ziemi

                    Debbie G. Senesky


Aerożel grafenowy, obiecujący materiał m.in. do produkcji materiałów izolacyjnych, magazynowania energii, trudno wytworzyć na Ziemi, ale można łatwiej uzyskać w przestrzeni kosmicznej.

Debbie G. Senesky jest profesorem nadzwyczajnym aeronautyki, astronautyki i inżynierii elektrycznej w Stanford University School of Engineering, gdzie kieruje EXtreme Enviroment Microsystems Laboratory.


KIEDY PO RAZ PIERWSZY DOWIEDZIAŁAM SIĘ O MATERIALE ZWANYM WĘGLIKIEM KRZEMU, BYŁAM zaszokowana. Jest to jeden z najtwardszych materiałów syntetycznych, prawie tak twardy, jak diament i odporny na korozję. Jego wewnętrzna struktura może przybierać formę ponad 200 różnych rodzajów krystalicznych. A oto naprawdę wspaniała wiadomość: przy ciśnieniu atmosferycznym się nie topi - nie tworzy formy ciekłej, ale gdy osiągnie temperaturę 2700˙C, od razu przechodzi ze stanu stałego w gaz.

  Na węglik krzemu natknęłam się podczas pracy nad doktoratem z inżynierii mechanicznej na University of California w Berkeley. Jego niewiarygodne właściwości sprawiły, że zainteresowałam się materiałoznawstwem. Zainspirowało mnie to do zbadania problemów i możliwości związanych z wykorzystaniem dziwnego materiału do produkcji urządzeń elektronicznych.
  Dopiero po uzyskaniu doktoratu dowiedziałam się, że węglik krzemu jest wytrzymały nie tylko na Ziemi - może również sprostać wielu niezwykłym warunkom występującym w przestrzeni kosmicznej: promieniowaniu, pyłowi kosmicznemu, ekstremalnym temperaturom i brakowi grawitacji. Promieniowanie kosmiczne - wysokoenergetyczne cząstki, takie jak protony, elektrony i neutrony - niszczy większość urządzeń elektronicznych. Węglik krzemu jest jednak o 60% mniej wrażliwy na promieniowanie kosmiczne niż krzem. Większość materiałów nie radzi sobie z ekstremalnymi temperaturami, jakie panują na rozpalonej Wenus czy lodowatym Uranie, nie mówiąc już o przeskakiwaniu między tymi przeciwieństwami. Ale węglik krzemu tak.
  Uświadomienie sobie, że może on mieć odpowiednie właściwości do zastosowania w kosmosie, wyznaczyło kierunek mojej kariery, która łączy badania materiałowe z eksploracją kosmosu. Fascynuje mnie to, w jaki sposób przestrzeń kosmiczna wpływa na materiały i jak sprawdzają się w kosmosie. Obecnie projektuję układy elektroniczne przeznaczone dla misji kosmicznych i badam, w jaki sposób otrzymywanie materiałów na orbicie może je ulepszyć.

WIĘKSZOŚĆ MOJEJ PRACY związana jest z Wenus. To nasz najbliższy sąsiad, ale do tej pory ludzie mogli obejrzeć tylko kilka kolorowych zdjęć panoramicznych powierzchni Wenus, zrobionych przez radziecką misję w 1982 roku. Naukowcy stawiają hipotezę, że miliardy lat temu Wenus wyglądała jak Ziemia, z płynącą na jej powierzchni wodą i chłodniejszym klimatem. Dziś ta powierzchnia jest rozgrzana do 475 stopni Celsjusza, wystarczająco wysokiej, by stopić ołów. Atmosfera składa się z dwutlenku węgla i dwutlenku siarki, a niebo pokrywają chmury z kwasu siarkowego. Na powierzchni Wenus panuje ogromne ciśnienie - ponad 90 razy większe niż na Ziemi - czyli takie, jakie wystepuje kilometr pod powierzchnią naszych oceanów. 
  Jeszcze za mojego życia chciałabym zobaczyć misję lądownika na Wenus, która mogłaby zebrać dane na temat temperatury powierzchni i wzorów pogodowych. NASA proponuje przeprowadzenie 60-dniowej misji w celu wykonania pomiarów na powierzchni Wenus, ale agencja nie wie jeszcze, jak zbudować niezbędne instrumenty. W moim laboratorium EXtreme Environment Microsystems Laboratory (Laboratorium Mikrosystemów dla Środowiska Ekstremalnego; XLab) na Stanford University wspólnie z moimi studentami konstruuję maleńki, ale wytrzymały instrument elektroniczny zaprojektowany tak, aby przetrwać wszystko, co napotka na Wenus.
  Jednym z największych wyzwań są wysokie temperatury panujące na planecie. Pod wpływem takiego ciepła wiele materiałów po prostu się topi. Nawet jeśli tak się nie stanie, ich sprężystość i inne właściwości mogą ulec zmianie i trudno przewidzieć, jak one wpłyną na zdolność urządzeń do działania. Dla przykładu, gdyby telefon komórkowy wylądował na Wenus, energia cieplna wywołałaby w nim lawinę elektronów i doprowadziła do awarii.
  Telefony komórkowe (i większość naszej codziennej elektroniki) opierają się na materiałach półprzewodnikowych, głównie na krzemie. Zwykle na wierzchu umieszczona jest metalowa elektroda. Gdy jednak zbytnio się rozgrzeją, metal może przeniknąć półprzewodnika i zmienić właściwości mechaniczne i elektryczne materiału, przekształcając go w niepożądany stop.
  W tym miejscu na scenę wkracza węglik krzemu



Zarówno on, jak i inny badany przeze mnie materiał zwany azotkiem galu 


 stanowią dobry zamiennik zwykłego krzemu. Azotek galu jest często wykorzystywany w energetyce, elektronice wysokiej częstotliwości i niebieskich diodach LED. Podobnie jak krzem, oba materiały mają właściwości półprzewodnikowe, ale w przeciwieństwie do niego są odporne na wysokie temperatury i promieniowanie ze względu na szerokie pasmo zabronione i wysoką energię wiązania atomowego. Mówiąc prościej, elektrony w tych materiałach potrzebują dużo energii, aby osiągnąć poziom wymagany do przewodzenia, więc zachowują się normalnie nawet wtedy, gdy są gorące. Azotek galu może funkcjonować elektrycznie w temeperaturach wyższych niż 1000 stopni Celsjusza.

Koniec ćwiczeń, ale nie artykułu.


Mnie z kolei zaciekawiło w jaki sposób można by wykorzystać taki materiał przy syntezie termojądrowej, która wydaje się utopią. Ale wracając do kosmosu - Księżyc wydaje się jedynym sensownym i przybliżonym miejscem przyszłej produkcji takich specjalnych materiałów.


Policyjne tortury

Policja znowu wczoraj torturowała mnie do trzeciej nad ranem, aby bólem pęcherza wyciągnąć mnie z łóżka. Jak już wstałem to zrobiłem kluski, wyszedłem na długi spacer i piszę. 

Samobójstwo? Być może. Mam niewiele powodów do życia i 61 lat skończyłem.

Co policja zrobiła z moją poprzednią wiadomością?

 Dołączyłem linki i po kliknięciu pokazuje się mój post!!!

To ta wiadomość poniżej.

Polska policja znów mnie torturowała czyli uderz w stół a nożyce się odezwą.

Policyjne tortury czyli uderz w stół a nożyce się odezwą

Polska policja znów mnie torturowała czyli uderz w stół a nożyce się odezwą.

Odebrane

Marek Gąska em63horp@gmail.com

09:18 (0 minut temu)
do observer.lettersRTguardian.letterswsj.ltrslettersLettersletters
1. Zapomniałem, że przestępcy z policji są blisko a rząd daleko. Znowu mnie torturowali .Zdalnie. tak jak to wielokrotnie opisywałem w swoim blogu Mój świat Marek Gąska. 
 2. O sobie i przestępstwach policji na mnie
KPRM
Wyszukaj wszystkie wiadomości z etykietą KPRM
Usuń etykietę KPRM z tego wątku

Marek Gąska <em63horp@gmail.com>

pon., 8 sty, 10:21 (5 dni temu)
do kontaktmnie
Tytułem wstępu
Czy prez. Andrzej Duda może odpowiadać przed sądami cywilnymi za straty jakie poniosły i ponoszą podmioty prawne z tytułu bezprawnych nominacji sędziowskich?
O sobie i działaniach policji
Policja znów mnie torturowała. Robili to zdalnie i tylko oni są w posiadaniu dowodów bezprawia. Robią to regularnie. Straciłem nadzieję na zmianę sytuacji. 
To mi cały czas przypomina 71-letniego starego człowieka, który zabił dziecko.
Sprawa Stachowiaka to zlecenie zabójstwa wydane przez Jarosława Kaczyńskiego. Zabójstwa jakiegoś cywila, nie - Stachowiaka. To było modus operandi, ministrem MSWiA był wtedy Mariusz Błaszczak.
Tutaj ciągle wraca śmierć płk Połujana.


--
Marek Gąska
Wrocław
--
Marek Gąska
Wrocław

piątek, 19 stycznia 2024

Moje życie skończy się samobójstwem, niedługo

 Ze smartfona nie wylogowałem się. Leży i nie działa. Jak już popełnię samobójstwo nie będzie to miało znaczenia. 

Policja tak zaciekle chce zrobić ze mnie niewolnika, że straciłem już pieniądze i cień nadziei na wygraną.
Terror jakiemu mnie poddali polegał na waleniu nad głową różnymi przedmiotami (stare budownictwo), ograniczaniu i pozbawianiu snu, programowaniu łydek i stóp w celu wywoływania bolesnych doznań. Po kilku nocach traciłem kontrolę nad swoimi zachowaniami. Do tego doszło to co robili mi w nosie albo z zatokami. W efekcie nie mam pieniędzy. Mam pewne zapasy żywności. Tylko żadnego promyka nadziei na zmianę sytuacji. I cały czas mnie dręczą na różne sposoby, m.in. bólem gardła. 
Skończyłem 61 lat i ciągle mnie się podobają moje pomysły w rodzaju "Porządkowy..." mniejsza o to. 
Jakiś czas to potrwa.

sobota, 13 stycznia 2024

Wiadomość dla rządu sprzed kilku dni - O sobie i przestępstwach policji na mnie

 O sobie i przestępstwach policji na mnie

KPRM

Marek Gąska em63horp@gmail.com

pon., 8 sty, 10:21 (5 dni temu)
do kontaktmnie
Tytułem wstępu
Czy prez. Andrzej Duda może odpowiadać przed sądami cywilnymi za straty jakie poniosły i ponoszą podmioty prawne z tytułu bezprawnych nominacji sędziowskich?
O sobie i działaniach policji
Policja znów mnie torturowała. Robili zdalnie i tylko oni są w posiadaniu dowodów bezprawia. Robią to regularnie. Straciłem nadzieję na zmianę sytuacji. 
To mi cały czas przypomina 71-letniego starego człowieka, który zabił dziecko.
Sprawa Stachowiaka to zlecenie zabójstwa wydane przez Jarosława Kaczyńskiego. Zabójstwa jakiegoś cywila, nie - Stachowiaka. To było modus operandi, ministrem MSWiA Bbył wtedy Mariusz Błaszczak.
Tutaj ciągle wraca śmierć płk Połujana.


--
Marek Gąska
Wrocław