Wczoraj około 15.20 poczułem intensywny ból brzucha z prawej strony. Pomyślałem, że tak jak poprzednio dadzą mi spokój po półgodzinie. Niestety, po godzinie byłem już tak wycieńczony i zdesperowany, że postanowiłem poprosić o pomoc w przychodni. Dowlokłem się ostatkiem sił. Miałem problemy z mówieniem. Przyjęto mnie, udzielono pomocy i wezwano pogotowie. Wymiotowałem trzy razy. Około 17 poczułem się lepiej i kiedy pojawiła się ekipa pogotowia nic mnie nie bolało i byłem tylko wyczerpany. Zaproszono mnie do ambulansu i dokonano kolejnych badań w trakcie których dowiedziałem się, że mam kamicę nerkową. Zabrali mnie do szpitala mimo że dobrze się czułem. W poczekalni spędziłem około godziny. Wobec tego, że przestali mnie torturować bólem brzucha poprosiłem o wypisanie na własną prośbę.
To była policyjna operacja, którą nazwałem "Kamica nerkowa". Nie mam żadnej kamicy. W szpitalu po pewnym czasie pojawiło się dwóch pacjentów, którzy jako żywo przypominali osobników wysłanych przez policję dla mnie. Nie wyglądali na szczególnie chorych. Nie będę wszystkiego opisywał.
Ból był tak intensywny, że gdybym pozostał w domu to pewnie bym popełnił samobójstwo.
I z jakiego powodu policja mnie tak traktuje?
Dlaczego rząd nie chce mi przyznać zadośćuczynienia czyli specjalnej renty i nowego mieszkania pod klucz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz