piątek, 27 stycznia 2023

Co mi robią pod nosem?

 Wygląda na to, że robią mi "martwice", siną, zaczerwienienie.

Rano obudziłem się i przy myciu odkryłem, że górna część skóry pod nosem, nad zębami, nie przylega do zębów. Trochę czasu minęło nim wszystko wróciło do normy. 

Cały czas czuję, w tym miejscu nosa czyli prawa przegroda na dole, dyskomfort. Coś ciągle jest źle. I to zsinienie. Musiałbym się ogolić, żeby to lepiej widzieć. Na razie nie będę się golił. Nie wygląda to dobrze.

I przy okazji:

Przed laty, kiedy jeszcze zgłaszałem się do pośredniaka, pojawił się mężczyzna z dwoma długimi gilami pod nosem. Nie próbował ich się pozbyć. Wygląda mi to na "doświadczenie", jakich wiele się naoglądałem. 

Zdjęcia z "doświadczeń"

 


,





czwartek, 26 stycznia 2023

Orliński we fragmencie z "Gorylium" Lema

 W czytaniu Wojciecha Orlińskiego o Lemie dotarłem do fragmentu, który przytoczę.

Strona 320

  U jej zarania Lem doskonale je oddał w opowiadaniu Edukacja Cyfrania. Bodaj żaden inny jego utwór nie wzbudził aż takiego zachwytu u Jana Józefa Szczepańskiego, który 8 listopada 1971 roku napisał w dzienniku:

   W środę wieczorem u Lemów. Staszek czytał nowe opowiadanie. Wizja fantastycznego królestwa, nastawionego wyłącznie na muzyczną realizację harmonii sfer. Ale w kącie estrady, na której mozoli się królewska orkiestra, siedzi olbrzymie monstrum - cuchnąca, kołtuniasta poczwara (gorylium), która od czasu do czasu zjada któregoś grajka albo w inny sposób niweczy wszelkie wysiłki. I wszyscy uczenie wywodzą, dlaczego nic z grania nie wychodzi, ale o gorylium ani słowa. Staszek wysłał to do "Szpilek". Ciekawe, czy cenzura uzna za stosowne nie dostrzec aluzji. Swoją drogą, w pamiętnikach Anny Dostojewskiej, które teraz czytam, to gorylium Europy rozpycha się tak samo w swoim kącie. Dostojewscy w Dreźnie czytają namiętnie wszystkie książki zakazane w Imperium. Co nie przeszkadza im kochać cara i odnosić się z lekceważeniem do liberalizmu. 

Od blogera.

Policja przeszkadzała mi zdalnie w czasie przepisywania. Polegało to na wywoływaniu uczucia lekkiego swędzenia w prawej komorze nosa, tej, w której prowadzą "doświadczenia" na mnie. Pozwolili mi skończyć ten bardzo interesujący fragment.

Policyjne "doświadczenia" na mnie - ciąg dalszy

 



Coś mi robią pod nosem.











wtorek, 24 stycznia 2023

Ćwiczenia: "Lem. Życie nie z tej ziemi" Wojciech Orliński we fragmentach

 Ćwiczenia z wklepywania i zapamiętywania. Po skończonym 60-tym roku życia ćwiczenia z wklepywania są bardzo dobrym wypełnieniem czasu. Tym razem o Stanisławie Lemie, ale nie od początku - wszak to ćwiczenia. Swoją drogą: Czy ktoś nakręcił biografię Lema? Zdaje mnie się, że warto.

Wojciech Orliński 

Lem 

Życie nie z tej ziemi 

                                 VI

                     Niezwyciężony 

Pod koniec roku 1958 z listów Lema całkowicie znika ton paniki i desperacji, który po raz ostatni pobrzmiewał przy okazji remontu domu. Pojawia się zaś ton może nie zaraz bon vivanta, ale w każdym bądź razie kogoś żyjącego na przyzwoitym poziomie (przynajmniej na tyle, na ile to było możliwe  ustroju komunistycznym).

  Przypadek Lema jest interesujący, bo pisarz ciągle doświadczał na własnej skórze tego, że w PRL, choćby się było człowiekiem odnoszącym sukcesy zawodowe - czyli na przykład autorem popularnym wśród wydawców i czytelników w kraju i za granicą - w gruncie rzeczy niewiele się z tych sukcesów miało. Nawet jeśli spełnił się amerykański sen o domku i samochodzie, to domek był katastrofą budowlaną, a samochód - enerdowskim Ersatzwagenem.

  Swoje przygody człowieka, który wprawdzie ma pieniądze, ale co z tego, skoro nie ma ich na co wydać, Lem wielokrotnie i z humorem przedstawiał w prozie, w publicystyce i w prywatnej korespondencji nieprzeznaczonej do publikacji. Wygląda na to, że nie przesadzał, bo podobnie opisywali to jego przyjaciele. Na przykład Jan Józef Szczepański, przypadkowy świadek próby zakupienia telewizora przez Lema w roku 1959 (wtedy ciągle jeszcze prywatny odbiornik telewizyjny był wielką rzadkością), zanotował w swoim dzienniku takie zdarzenie:

  [Lemowie] kupili telewizor, a nazajutrz się popsuł. Pojechałem z nimi do sklepu. Powiedziano im: "co trzeci ma defekt, przyślemy montera za dwa tygodnie".

  Lemowie ze Szczepańskim przyjaźnili się już wcześniej, ale po 1958 roku ta przyjaźń jeszcze bardziej się zacieśnia. Dom Lemów stoi przy zakopiance, czyli po drodze między Krakowem a Kasinką w Beskidzie Wyspowym - wsią letniskową, w której Szczepański miał niewielki domek. Szczepański stał się więc regularnym gościem u Lemów - gościem cennym dla biografa, bo odnotowującym w skrupulatnie prowadzonym dzienniku praktycznie każde spotkanie. 

  Wiadomo zatem, że początkiem przyjaźni był 4 września 1952 roku, kiedy to Lem uciął sobie ze Szczepańskim dłuższą pogawędkę w krakowskiej siedzibie Związku Literatów Polskich. Nawiasem mówiąc, ten pierwszy wpis należy do nielicznych historycznych dokumentów pokazujących jakaś formę aprobaty Lema dla filozofii marksistowskiej - Szczepański czuł się bowiem w rozmowach ze swoim przyszłym przyjacielem nawracany "może nie tyle na sam marksizm, co na aprobatę marksizmu".

  W świetle tego, co Lem pisał wtedy w listach do wcześniej poznanych przyjaciół - oraz w świetle powstałej mniej więcej wtedy satyry na stalinizm zatytułowanej Korzenie - myślę, że Szczepański trochę przesadzał. Lem był przede wszystkim zdeklarowanym materialistą - z późniejszych wpisów w dzienniku wynika, że tym właśnie Szczepańskiego szokował najbardziej. Obalał wszystkie jego argumenty przemawiające za wiarą czy mistycyzmem (takie jak fenomen "cudownych uzdrowień", który Lem sprowadzał do igraszki statystycznej) - Szczepański z żalem, ale jednak przyjmował te argumenty.

  Spotykali się też towarzysko - sylwestra 1954/1955 Stanisław i Barbara Lemowie spędzili u Szczepańskich. Odtąd niemal zawsze spędzali te święta wspólnie, choć w różnych miejscach. W sylwestra 1960/1961 po raz pierwszy Lemowie mogli wystąpić w roli gospodarzy - dopiero teraz, w wyremontowanym domu, mieli do tego warunki. Przedtem, na Bonerowskiej, było po prostu zbyt ciasno. Szczepański odnotował w dzienniku tylko trzy spotkania w krakowskim mieszkaniu Lemów - na kilkanaście wizyt Lema u siebie. Pierwszy raz odwiedził Lemów w nowym domu na Klinach 10 maja 1959 roku i od tej chwili te proporcje radykalnie się odwracają. Zresztą ta akurat wizyta nie wyglądała na zbyt udaną. Lemowie byli "oboje chorzy, skwaszeni i gdyby nie agresywny humor Błońskiego, byśmy się nudzili".

Koniec odcinka 

Ciąg dalszy nastąpi 

niedziela, 22 stycznia 2023

Poniedziałek rankiem o zespole szkolnym we Wrocławiu, Lemie, Clooney'm. Dopisek rzeźbiarski.

 Dręczą mnie jak dręczyli. Czuję pełny żołądek, który utrudnia mi myślenie. Ale nie uniemożliwia. Wczoraj po południu u bukmachera, gdzie grałem resztkami i przegrałem, nie mogłem się skoncentrować. Tajniak przeprowadził geja tak "pachnącego", że miałem trudności w myśleniu. I popełniłem błędy. Znowu pusto. Oni są głupi i niczego nie chcą zrozumieć.

O zespole szkolno-przedszkolnym we Wrocławiu w budowie

Zespół szkolno-przedszkolny domaga się PATRONA! na odpowiednim poziomie. George Clooney jest bardziej znany od Stanisława Lema, ale przecie to zespół szkolno-przedszkolny! Clooney przypomniał mnie się w związku z "Solaris" Lema. Jeszcze wróci. Wracając do Patrona i dzieci. Dla wszystkich w tym zespole znajdziemy w twórczości Stanisława Lema właściwe działy. Do tego dodałbym małe planetarium! Zespół w budowie więc można wprowadzić zmiany i postarać się o środki. Planetarium wypełniałoby, poza funkcją dydaktyczną, zadania psychoterapeutyczne, jakich w takim dużym zespole nie zabraknie. 

Dopisek rzeźbiarski.

Pomnik Stanisława Lema!

Twórczość Lema i Clooney

"Solaris" Lema w którym George Clooney zagrał główną rolę, to powód aby spróbować namówić tak znanego aktora do otwarcia szkoły, wykorzystując rolę jaką odgrywa polskie społeczeństwo pomagając uchodźcom z Ukrainy. Władze Wrocławia mają tutaj swój chwalebny udział. Można zaprosić również reżysera tego filmu i spróbować namówić jakąś wytwórnię do sfilmowania "Testu pilota Pirxa", który we Wrocławiu był kręcony. Wszystko się ze sobą łączy, przeszłość z przyszłością. Na "Test pilota Pirxa" należy spojrzeć z punktu widzenia współczesnego świata i sztucznej inteligencji. Czy to nie jest dobry powód do zaproszenia Clooneya i Soderbergha?

Wyczerpałem się. Jakby nie patrzeć skończyłem 60 lat, a policja dalej traktuje mnie jak królika doświadczalnego. Dręczą mnie na różne sposoby.

Więcej myśli nie będzie i ćwiczeń, później może wypożyczę sobie Pirxa. 

piątek, 20 stycznia 2023

 04.04

Cała noc mi tak upływa.

 00.49

Policyjny sadyzm.

 23.03

Policja torturuje mnie brakiem snu.

Chiny testujące broń atomową w Korei Północnej i moje iluzje.

Wiadomość poniżej wysłałem polskiemu rządowi z innej poczty i była przez dwa miesiące pożywką dla mojej wyobraźni. Roiłem sobie historie rodem z filmów o Bondzie. Niczego nie zyskałem. Jednym z pomysłów była trochę inna historia niż film "Ostatni brzeg" (film 1959). Nawet pisałem na ten temat. Nikogo to nie zainteresowało. "Avatar" czyli porno dla ubogich bardziej interesuje publikę. 

Obecna sytuacja też jest dobrym tworzywem dla mojego odkrycia. Ja ze swoim zasobem wiadomości mogę służyć tylko jako "licencjobiorca".


 Dnia 18 kwietnia 2020 16:01 horperre@wp.pl <horperre@wp.pl> napisał(a):

Wiadomość wysłałbym z właściwej poczty, ale biblioteka zamknięta, nie wiedzieć czemu. Przypomniał mnie się Tony Blair. Olśniło mnie podczas lektury „Strach” Boba Woodwarda, cytat:

3 lipca 2017 roku Korea Północna wystrzeliła z mobilnej ośmioosiowej wyrzutni importowanej z Chin pocisk balistyczny Hwasong-14.

3 września 2017 roku Korea Północna przeprowadziła podziemną, szóstą z kolei próbę swojej najpotężniejszej bomby atomowej.

Od mnie:

Skąd biedny zacofany kraj ma środki na budowę sześciu bomb atomowych? To niemożliwe!

Wyjaśnienie jest proste.

TO CHIŃSKIE BOMBY!

To Chiny testują swój arsenał atomowy w Korei Północnej!

wtorek, 10 stycznia 2023