wtorek, 19 listopada 2019

Podpalenie stolika w piwnicy.


Jakiś czas temu przyniosłem fotel z piwnicy. Zimno. Wobec tego, że znowu nie policja nie daje mi posiedzieć w mieszkaniu postanowiłem wynieść fotel znowu do piwnicy. Wcześniej, kiedy wychodziłem pojawił się sąsiad na chwilę. Prowokacja. W piwnicy okazało się, że śmierdzi. Zauważyłem częściowo zwęglony materiał na stoliku i sam stolik. Stolik stoi. Fotel umieściłem w piwnicy. Będę siedział. Wezmę koc, jeśli będzie trzeba.
Drzwi do piwnicy były otwarte a do mojej części są zamki bardzo stare. Łatwizna.
Gratuluję policji. Młode dorosłe osoby, które nie pracują a mieszkają w mieszkaniu nade mną nie są problemem ja jestem.

sobota, 25 maja 2019

O sobie i terrorze.

Przestali mnie dręczyć bólem gardła i swobodniej mnie się myśli. Jest oczywiście Przeszkadzacz-Prowokator. Ale czuję się lepiej. Rano czułem się strasznie. Musiałem wyjść z mieszkania. O szóstej rano.

Wczoraj kiedy gotowałem ryż, sypany więc wymaga stałej uwagi, (znowu boli mnie gardło, świnie z policji czuwają) w pewnym momencie poczułem pulsujący ból gardła. Minął po chwili. Kiedy jadłem zupę poczułem przemożną chęć szybszego jedzenia. Trochę się sparzyłem. I oto chodzi w tej torturze. W ubiegłym roku kiedy po raz pierwszy tak mnie potraktowali było znacznie gorzej.


W nocy obudziłem się z paskudnym bólem głowy. Około rano usłyszałem stukania, które nie pozwoliły mi spać. Ale i bez tego trudno byłoby mi usnąć. Bolała mnie prawa strona głowy. Mógł być to skutek nieszczelnego okna. Zjadłem śniadanie przed szóstą i wyszedłem. Teraz czuję się lepiej. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Skan umorzenia śledztwa w sprawie pobicia.

Nie było obdukcji.

Była policja przed północą. Nie otworzyłem.

Wczoraj przed północą obudził mnie dzwonek. Byłem tak zaskoczony i zmęczony, że wstałem dopiero po drugim natarczywym dzwonku. Przez okienko zobaczyłem łysą głową. Przez drzwi zapytałem:
-O, co chodzi?
-Policja! Wywołał pan pożar w ogródku sąsiadów! Proszę otworzyć drzwi. – Łysa głowa. Niewiele światła dochodziło.
Wtedy przypomniałem sobie pobicie z 2017 w mieszkaniu. Nie otworzyłem.
-Nie otworzę. Niczego nie podpalałem.
-Otworzy pan czy nie? –Łysa głowa.
-Nie otworzę. Spałem. Jak mogłem coś podpalić? – I poszedłem do kuchni zrobić sobie herbatę.
Patrol nic nie zrobił i wrócił do komisariatu. Kiedy zrobiłem herbatę wyjrzałem przez okno. W ogródku sąsiedzi, młodzi ludzie oglądali coś. Oczywiście nie było żadnego pożaru. Straży pożarnej też nie było. Czy chcieli mnie zgwałcić na dołku? Rano zobaczyłem bałagan w ogródku. Ani śladu pożaru. Moje życie nie jest prostą linią. 29 Kwietnia mam sprawę w sądzie. Być może dożyję. Zbieram pokrzywę, wypożyczę jakąś książkę i jakoś przetrwam święta. Chyba.

W Polsce trwają do poniedziałku. Następna wiadomość we wtorek. Prawdopodobnie. Mam 56 lat, długi i żadnej szansy na jakąkolwiek emeryturę. Całą nadzieję pokładałem w swojej inteligencji, a tą przestępcy z policji codziennym dręczeniem niemal mi zrujnowali. 

Był wypadek przy Klecińskiej, kiedy wracałem z pokrzywą. Rowerzysta. Sporo krwi. Policja i karetka pogotowia. A może to pozorowany wypadek? W lesie też widziałem krew.


A może to wszystko to część inwigilacji, patrz mój wniosekdo sądu. Ksero o pobiciu nie znalazłem.  

piątek, 18 stycznia 2019

Stefan W. I napady na banki. To było szkolenie.

Za Gazetą Prawną: Skazany za napady na banki wyszedł na wolność.

Od blogera:

Dla Stefana W. Napady były szkoleniem albo testem.
Szkoleniem do zbrodni.
Testem: czy jest zdolny do tego.
A co jest nagrodą?
I kto będzie płacił?

Czy jest w to zamieszany rosyjski wywiad? To chyba retoryczne pytanie.

Jeszcze o mordercy Adamowicza.

Stefan W. musiał być „prowadzony”. Pytanie tylko, od kiedy?

Czy seria napadów była częścią planu?

Czy dopiero w więzieniu zainteresowali się nim?

Mnie się zdaje, że już  przed napadami został wytypowany i przeszkolony.

Napady  stały się częścią tej podłej historii.

Cały czas prawo „sprzyja” zorganizowanej przestępczości.