piątek, 22 listopada 2024

Co to znaczy znaczy zdalne dręczenie przez policję

Policja zdalnie dręczy mnie wywołując drgawki pośladków. To nie jest wcale śmieszne. Oprócz tego regularnie osrywają mi odbyt. Polega to wywołaniu niewielkiej ilości kału w odbycie brudzącym samym odbyt i bieliznę.

Każdego dnia nękają mnie homoseksualistami. Na dodatek Oni myślą, że doznam homoseksualnego objawienia. Szkoda to opisywać. 

Kiedy popełnię samobójstwo oszczędzę sobie złudzeń. I tak jestem stary i nie mam po co żyć.

czwartek, 14 listopada 2024

Ćwiczenia: Montefiore "Jerozolima" Chrześcijaństwo ciąg dalszy we fragmencie.

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania. Lekturę już kiedyś czytałem i przepisywałem, aby później usuwać z bloga. Taka natura ćwiczeń.

Simon Sebag Montefiore

Jerozolima

CZEŚĆ TRZECIA

CHRZEŚCIJAŃSTWO


Jerozolima - bo jest miastem wielkiego króla.

                                                                Jezus, Mt 5,35

Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych,

którzy do ciebie są posłami.

                                                                Jezus, Mt 23.37

Zburzcie tę świątynię, a ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo.

                                                               Jezus, J 2.19

Tak jak Judea jest wywyższona ponad wszystkie inne prowincje, 

tak to miasto jest wywyższone ponad całą Judeę.

                                                                Św. Hieronim, Listy

Jerozolima stała się obecnie miejscem odwiedzin ze wszystkich części świata, i jest tu taka masa pielgrzymów obu płci, że wszystkie pokusy zebrały się razem.

                                                               Św. Hieronim, Listy

Chrześcijaństwo to stara opowieść metafizyczna pełna cudów, sprzeczności i bzdur...[która] powstała w rozgorączkowanej wyobraźni ludzi Orientu, a potem trafiła do naszej Europy, gdzie głosiła ją garstka fanatyków, gdzie garstka intrygantów udawała, że w nią wierzy, i gdzie niektórzy durnie rzeczywiście w nią uwierzyli.

                                                               Fryderyk II Wielki


15

APOGEUM BIZANCJUM

312 - 518 n.e.

KONSTANTYN WIELKI: CHRYSTUS, BÓG ZWYCIĘSTWA

W 312 roku Konstantyn najechał Italię i zaatakował swojego rywala Maksencjusza tuż pod Rzymem. W nocy przed bitwą Konstantyn zobaczył przed sobą "na niebie świetlisty znak krzyża" z napisem: "Pod tym znakiem zwyciężysz!". Ozdobił zatem tarcze swoich żołnierzy symbolem XR, pierwszymi literami słowa "Chrystus" po grecku. Następnego dnia, w bitwie przy Moście Mulwijskim, zdobył Zachód. W epoce wróżb i wizji Konstantyn wierzył, że zawdzięcza swoją władzę chrześcijańskiemu "Najwyższemu Bogu".

  Konstantyn był szorstkim żołnierzem, świątobliwym wizjonerem, zbrodniczym autokratą i zręcznym graczem politycznym, który przemocą utorował sobie drogę do władzy, ale kiedy już osiągnął szczyt ludzkiej potęgi, realizował koncepcję imperium zjednoczonego pod prymatem jednej religii i jednego cesarza.

Koniec odcinka

Ciąg dalszy nastąpi

Wiadomość do ministerstwa sprawiedliwości

 Policyjne doświadczenia na mnie i brak zadośćuczynienia.

Marek Gąska em63horp@gmail.com

16:40 (0 minut temu)
do kontakt
Policja przeprowadza na mnie doświadczenia mające wielokrotnie wymiar tortur. Należy mi się specjalna renta i nowe mieszkanie. Skończyłem 61 lat i jestem u kresu wytrzymałości.

--
Marek Gąska
Wrocław

czwartek, 7 listopada 2024

Ćwiczenia: Richard Taylor "Jak człowiek staje się mordercą" definicja umysłu we fragmencie.

 Ćwiczenia z przepisywania, zapamiętywania i wklepywania.

Richard Taylor

Jak człowiek staje się mordercą

fragment dotyczy definicji umysłu

strona 108

  Tego ranka miał dobiec końca etap prezentowania dowodów, na których opierało się oskarżenie. Tuż przed południową przerwą w obradach złożyłem przysięgę przed ławą przysięgłych.

  Początkowo, w ramach tzw. przesłuchania bezpośredniego, obrona zadawała mi dość proste pytania o sprawy leżące w moich kompetencjach. Ale wiedziałem, że potem czeka mnie trudniejsze zadanie: miałem zostać poddany przesłuchaniu krzyżowemu przez prokuratorów, którym podchwytliwe pytania podsuwał na karteczkach samoprzylepnych mój kolega po fachu wezwany przez oskarżenie w charakterze drugiego biegłego. Na przestrzeni lat nauczyłem się już na etapie pisania raportu przewidywać, jak będą brzmiały dotyczące poszczególnych sformułowań pytania zadane mi na sali rozpraw. Mimo to etap, gdy w końcu stawiałem się w sądzie i byłem przepytywany, zawsze był dla mnie sporym wyzwaniem. Przypominało to trochę szalenie trudny egzamin ustny na studiach medycznych, gdy od poprawności udzielonej odpowiedzi zależało, czy student będzie mógł się cieszyć beztroskimi wakacjami  czy też obejdzie się smakiem (ci, którzy oblali, muszą potem zakuwać całe lato, żeby przygotować się do egzaminu ostatniej szansy w ramach wrześniowej sesji poprawkowej).

  - Panie doktorze, twierdzi pan, że w momencie popełnienia czynu zabronionego pozwany cierpiał na zaburzenia umysłowe.

  - Tak jest.

  - Proszę wytłumaczyć przysięgłym, co właściwie kryje się pod tym terminem. Co znaczy "umysł" i co ma pan na myśli, mówiąc o "zaburzeniach umysłowych"?

  Kiedyś z zażenowaniem patrzyłem, jak na identycznym pytaniu poległ inny biegły medycyny sądowej. Prawidłowa odpowiedź powinna uwzględnić informację, że definicja zaburzeń psychicznych pochodzi z 1960 r., kiedy sformułowano ją na marginesie sprawy "R. przeciw Byrne". Podobnie jak Watson, Byrne zamordował młodą kobietę, a potem okaleczył jej zwłoki; w jego przypadku również stwierdzono, że w przeszłości snuł "przemocowe fantazje". Sąd apelacyjny rozstrzygnął wtedy, że pod pojęciem umysłu należy rozumieć wszystkie funkcje umysłu: a zatem nie tylko percepcję tego, co się dzieje, ale też zdolność do formułowania racjonalnego osądu o tym, czy dana czynność jest słuszna, czy też nie. Umysł w tym ujęciu oznaczał również wolę, by działać w zgodzie z takim racjonalnym osądem. Sędziowie sądu apelacyjnego orzekli również, narażając się na zarzut błędnego koła w rozumowaniu, że o zaburzeniach umysłowych można mówić wtedy, gdy stan psychiczny danej jednostki odbiega od normy w takim stopniu, że rozsądny człowiek określiłby go jako anormalny.

  Psychiatryczna definicja umysłu ujmowała go natomiast raczej jako fizyczną i chemiczną strukturę. W takim rozumieniu do funkcji umysłu zalicza się percepcję - między innymi wzrok, słuch, powonienie, ale też przetwarzanie uczuć i emocji, świadomość, zdolność do posługiwania się językiem, pamięć i umiejętność rozumowania. Zasługą umysłu jest, że potrafimy wyobrażać sobie, uświadamiać i wyobrażać różne rzeczy. To również on jest domem dla naszych przekonań, postaw i nadziei. Umożliwia formułowanie racjonalnych sądów. To bardzo skomplikowane zagadnienia, jednak psychiatra, który zgodził się zeznawać w sprawie o morderstwo, powinien zawczasu je rozważyć. W przeciwnym razie sędzia albo ławnicy raczej nie uwierzą, że biegły ma wiedzę pozwalającą mu występować w takiej roli. Być może wydaje się to mało prawdopodobne, ale rzeczywiście nieraz się to zdarzało.

  Psychiatria sądowa wymaga zdolności dostosowania nowoczesnych psychiatrycznych pojęć do skomplikowanych, i często dość archaicznych, definicji prawnych. 

Koniec ćwiczeń


  

wtorek, 5 listopada 2024

Ćwiczenia: Stefan Bratkowski "Nieco inna.... Dzieje banków, bankierów..." we fragmencie w trakcie

 Ćwiczenia z przepisywania, wklepywania i zapamiętywania. Cały czas jest to samo przeszkadzanie w korzystaniu z Internetu w bibliotece - kilka stanowisk w centrum miasta.

Stefan Bratkowski

Nieco inna historia cywilizacji

Od autora

Długie, długie lata intrygowało mnie, dlaczego pewien nurt dziejów naszej cywilizacji szanująca się historiografia europejska spycha na margines, by nie rzec - pomija. Pomija zaś, bo najwyraźniej - nie lubi. Jakby to było coś wstydliwego lub obcego, a już na pewno - niewygodnego. Mocująca rola obrotu pieniężnego i jego instytucji w rozwoju naszej cywilizacji budziła niechęć wielu starożytnych filozofów i odrazę średniowiecznych pustelników; nie mieści się i dzisiaj w obrazie tej cywilizacji, która chce równać do uniesień ducha wielkich poetów, do sztuki Leonarda czy muzyki Bacha i Beethovena. Cóż dopiero mówić o czymś tak przyziemnym jak handel, bez którego wprawdzie można wyobrazić pierwociny cywilizacji, ale nie sposób zapewnić jej rozwoju.

  Nie dziwiłem się historykom polskim: przez dwieście lat skupiać musieli uwagę na tradycji dzielności, koniecznej dla obrony lub walki o niepodległość kraju, nie było w niej miejsca dla twórców gospodarki i bankierów. Jednakże historycy Italii z jej urzekającą, wielowątkową historią miast-państw średniowiecza odżegnują się od niej, a nawet potrafią nią pomiatać, o czym się tu przekonamy; "Enciclopedia Italiana", najgrubsza i njaobfitsza informacyjnie po XIX-wiecznych francuskich Larousseach, poświęciła sporo miejsca drugo- i trzeciorzędnym pisarzom czy artystom, ale nie znajdziemy w niej wielkich bankierskich rodów Florencji, Genui, Wenecji czy Sieny; chyba że to byli poeci, wielcy politycy lub co najmniej rodzice papieży. W historii świata islamu, od którego nasza cywilizacja uczyła się handlu, występują tylko pisarze, uczeni, wojownicy, kalifowie i ludzie ich dworów. W starej "Deutsche Allgemeine Biographie" bankierów nie ma także, choć to oni budowali potęgę Niemiec wyruszających na podbój świata. Coraz to nowe książki o Rotszyldach piszą autorzy, którzy ich zdecydowanie źle znoszą; dobrze jeszcze, jeśli samych Rotszyldów, a nie wszystkich Żydów, którym trudno wybaczyć talenty finansowe, przez naszą cywilizację wymuszone. Anglików boli każdy Włoch i Szkot w historii ich pieniądza; Francuzów - anglosaska wyższość w tej historii. Współcześni krytycy francuscy ze szkoły "Annales" odnoszą się przynajmniej z szacunkiem do umiejętności w tym zakresie, ale się nimi prawie nie interesują; tak brudny i odpychający temat nie kazi więc historii kultury francuskiej.

  Co tu dużo mówić - każdy, kto choćby liznął nieco historii filozofii, zdaje sobie sprawę, jakie umysły filozofią się parały, jakie im zawdzięczamy wzloty myśli, jaka ekwilibrystykę słów i pojęć, jak misterne konstrukcje intelektualne, aż po karkołomne łamańce i spiralną pokrętność. Często zaś ci sami filozofowie nie potrafili zrozumieć, na czym polega handel, nie mówiąc o kredycie...

[...]

  W roku 1909  niezmożonej pracowitości i olbrzymiej wiedzy uczony petersburski, Józef Kuliszer, opublikował swą, "Powszechną historię gospodarczą średniowiecza i czasów nowożytnych", wielkie, źródłowe studium i przegląd procesów zachodzących w gospodarce; od tamtego czasu nie ukazała się żadna wiarygodna i miarodajna, sięgająca jego poziomu, pełna historia gospodarki światowej, a to co się ukazało, zawiera bałamuctwa czasem irytujące. Ukazywały się, owszem, wnikliwe dzieła, poświęcone różnym epokom, jak współczesna źródłowa praca Maurice Levy-Leboyera o roli banków europejskich w uprzemysławianiu świata pierwszej połowy XIX wieku czy Ludwika Wołowskiego XIX-wieczna francuska, o Banku Anglii, ale i to były wyjątki. Nie mogłem więc ograniczyć się do popularyzacji wiedzy już uzbieranej. Czasem, żeby zbudować jedno zdanie czysto informacyjne, musiałem złożyć dane z kilku źródeł, wiadomości dobrze jeśli nie sprzeczne ze sobą. I tak musiałem być zadowolony, mogąc zdobyć aż tyle, bo, jak się okaże, o największych bohaterach moich opowieści czasem prawie nic nie wiadomo.

[...]

  Czym będziemy się w tej książce zajmowali?

  Szekspirowski lichwiarz Shylock gotów był wyciąć kawał ciała swemu niwypłacalnemu dłużnikowi. Balzakowski lichwiarz Gobseck doznawał wręcz fizycznej rozkoszy, dotykając swych monet, grzebiąc w nich, przesypując je miedzy palcami, układając i licząc w nieskończoność. 

Koniec odcinka

Od blogera;

Poniżej wiadomość dla rządu.

Nowa lektura - Stefan Bratkowski "Dzieje banków.."

KPRM

Marek Gąska em63horp@gmail.com

wt., 2 sty, 17:03
do kontaktmnie
 
Od kiedy przeczytałem "Nieco inną historię cywilizacji. Dzieje banków, bankierów i obrotu pieniężnego" stałem się wielkim fanem tego wiekopomnego dzieła Stefana Bratkowskiego. Uważam, że ta książka powinna stać się lekturą szkolną - obowiązkową. 

--
Marek Gąska
Wrocław