Ćwiczenia z przepisywania, zapamiętywania i wklepywania. Skończyłem 62 lata i to ćwiczenie, oprócz waloru edukacyjnego, pozwala mi utrzymać mózg w sprawności - jako takiej. Co chyba po tym co napisałem nie wygląda na to.
ANDRZEJ
SEWERYN
rozmawiają
Arkadiusz Bartosik
Łukasz Klinke
strona 408
Pamięta pan teledysk promujący Ziemię obiecaną?
Oczywiście. Andrzej Wajda i w tym przypadku był prekursorem. Dzisiaj to norma, ale wtedy była to nowość. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że kino można reklamować muzyką. Wajda wyprzedził swój czas. Zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz. Obejrzymy?
Przejrzał nas pan. Mamy przygotowaną projekcję.
Nie mogę się doczekać.
(Teledysk jest dostępny na YouTube. Polecamy wszystkim czytelnikom.
Słowa: Jonasz Kofta, muzyka: Zygmunt Konieczny)
(Od pierwszych taktów pan Andrzej śpiewa z wielką werwą)
Niebo świeci pogodnie, od bruków coraz chłodniej.
Dobrze być tylko przechodniem, ulica życia iść.
Była nam kiedyś dana ziemia obiecana.
Niezabliźniona rana, zielony młody liść.
Kto nam obiecał tę ziemię - ten nie dotrzymał słowa.
Grząskim jest bagnem pragnienie - pochłonie, coś zbudował...
Nienasycony głód i brud
Naszych uczynków, naszych cnót
Ran rozjątrzonych nie zagoił.
Jesteśmy chorzy tak jak wprzód
- i tylko miasto stoi...
Wspaniałe! Jeśli obejrzymy jeszcze raz, pokażę panom błędy aktorskie.
Kolegów?
Moje! Spróbujemy?
(Po chwili)
Proszę bardzo...Po co młody Seweryn obraca się do tyłu? Do przodu, durniu! W kamerę! Chciał być niby taki naturalny. Udaje luzaczka, ramionami macha...A teraz nadbiega - ha, ha, ha. Dlaczego ręce tak fałszywie latają mu na wszystkie strony? Tu dobrze, śmiało, prosto w kamerę. I znowu się rozgląda, że niby coś się dzieje. Spokojnie! Po cholerę patrzysz w bok?! O proszę, a kiedy widać fragment z filmu, jest już dobrze. Tak trzeba grać! Wyłączmy na chwilę. Coś panom powiem...Przed Ziemią obiecaną dwa razy grałem u Kieślowskiego, który mnie świetnie prowadził. Dostając od niego precyzyjne uwagi, czułem się bezpiecznie, bo wiedziałem, czego ode mnie wymaga i co mam robić. Natomiast Wajda miał zupełnie inny styl pracy. Chciał, aby aktorzy proponowali coś od siebie. Ja tego wtedy jeszcze nie rozumiałem. Dlatego na planie Ziemi obiecanej czułem się nieco zagubiony. W kolejnych filmach Wajdy grałem lepiej, bo znałem już jego sposób pracy. Powinienem wtedy więcej proponować, a nie siedzieć na planie jak mysz pod miotłą i czekać na polecenia reżysera.
Koniec odcinka
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz