Od pewnego czasu w sobotę rano robię kluski na kilka dni. Trochę przy tym jest hałasu. Nie inaczej było dzisiaj. Kończyłem jeść przed piątą rano kiedy policja zaatakowała mnie gardłem. Poczułem, że nie mogę przełknąć i zaczynam się krztusić i dusić mając pełne usta. Wykaszlałem co miałem w gardle.
To oczywiście przestępstwo. Tak, jak ból w stopie, jaki mi w tym momencie, 10.37 przed południem, zadają zdalnie.
Policja zablokowała mi możliwość publikowania, więc zająłem się kluskami, a później jabłkami. Nad rzekę po jabłka (około kilometr w jedną stronę) już raczej nie pójdę. Zostały resztki, na pół dzikich jabłek. Są inne jeszcze tam jabłonie, ale chyba nie będę tam chodził.
Taki spacer ma swoje uroki.
Ból jaki mi codziennie zadają wyprowadza mnie z równowagi. Każdego dnia dopuszczają się przestępstw i manipulacji. Ciągle traktując mnie jak królika doświadczalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz