niedziela, 12 czerwca 2022

Alfred Bundyk i "Nowy Świat": Początek.

 Alfred Bundyk wyszedł wieczorem do parku. Kończył się kolejny upalny dzień bez kropli deszczu. Zmierzchało i w parku już prawie nic nie widział, gdy poczuł na ramieniu zimną rękę i mocny głos powiedział:

- Zatrzymaj się.

Od tyłu wionęło lodowatym chłodem. Alfredowi po plecach przeszły ciarki. 

- Tu masz kartkę z hasłem i odzewem. 

Powiedział głos nie zwalniając uścisku na ramieniu. Alfred zobaczył przed twarzą bladą dłoń z kartką papieru. Wziął ją i zapytał:

- Ale do czego mi to potrzebne?

- Wybraliśmy cię ponieważ najlepiej nadajesz się do wykonania tej misji

- Nie chcę żadnej misji! - przestraszony Alfred. - Jestem stary.

- Dlatego wybraliśmy cię do tego zadania. To misja bez powrotu i nie masz wyjścia. Popatrz.

Oczom Alfreda ukazał się drogowskaz z napisem:

"Pójdziesz w lewo - zginiesz.

  Pójdziesz w prawo  - stracisz głowę"

- To ja wracam do domu - powiedział Alfred i już chciał zawrócić, gdy poczuł w plecach ból. 

- Zginiesz już teraz - powiedział głos. - Naprzód!

Alfred ruszył przed siebie. Jakoś ścieżka wróciła do normy i znaku nie było. Za to po chwili wyrosła ściana a w niej drzwi z czerwonym guzikiem. 

- Naciskaj - usłyszał ponaglający głos. 

Po chwili odezwał się kobiecy, bezosobowy głos:

- Podaj hasło.

Alfred zerknął na kartkę i przeczytał:

- Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

- A teraz odzew - ten sam bezosobowy kobiecy głos.

Znów spojrzał na kartkę.

- Mateusz! Wajchę przełóż!

- Chwileczkę. Weryfikujemy. 

Po chwili otworzyły się niewielkie drzwiczki i wysunęła się dźwignia z napisem: "Mateusz". Dźwignia kręciła się w te i wewte. Alfred chwycił i przekręcił. O dziwo drzwi zaczęły się otwierać skrzypiąc niemiłosiernie.

Koniec odcinka

Ciąg dalszy nastąpi. Być może.

Policja na koniec zablokowała mi możliwość publikacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz